Libertarianin Maciej podzielił się ostatnio, ze społecznością WordPress’u, swoimi przemyśleniami na temat organizacji społeczności bez władzy państwowej. Wystarczy rzut oka na najnowsze wiadomości z serwisów informacyjnych by uświadomić sobie, że taka wizja życia bez państwa jest wielce nęcąca. Kaczyńscy i im podobni mogliby ponownie wrócić do kradzieży księżyca (ja chętnie oddam im swoją część na własność, jeśli się tam wyprowadzą), zamiast poświęcać się marnotrawieniu publicznych (kradzionych, powiedzą libertarianie) pieniędzy. Taki pomysł jednak napotyka wiele problemów, z których najbardziej oczywistym wydaje się zagadnienie utrzymania wojska. Marcin udzielił więc w tym zakresie pewnego wyjaśnienia. Zrobił to na wyraźną prośbę czytelników jego gazety libertariańskiej (w tym mnie).
Przeczytawszy całość, bez wahania rzucam się w wir podważania tez i udowadniania, że świat bez państw istnieć nie może.
Wolny obrót bronią.
Podstawą do wprowadzenia prywatnego wojska jest wolny obrót bronią. Jeśli nie będzie państwa, któż miałby to nadzorować. Widzę tu jednak pewien problem. Jeśli każdy będzie posiadał broń i nie będzie nikogo, kto by używających tej broni ścigał to co za problem postrzelać sobie do wszystkiego co się rusza, albo przynajmniej do tych, których posiadacz broni nie lubi. Każdy kto nie chciałby być tak po prostu zabity musiałby sobie organizować obronę. Każda więc własność musiałaby być odpowiednio broniona.
Skoro mam wojsko do obrony czemu go nie użyć do ataku.
Na naszym wolnym terytorium funkcjonowali by ludzie o różnym poziomie zamożności. Oczywistym jest, że ten bogatszy posiadałby wojsko większe niż ci biedniejsi. Rodzi się pytanie dlaczegóż ów bogatszy nie mógłby zagarnąć własności tych biedniejszych przychodząc do nich i pokazując im wielkość swojej armii.
Spółdzielnie i firmy wojskowe.
Oczywiście ci biedniejsi, jak i wszyscy inni mogliby się zorganizować i założyć firmy wojskowe lub spółdzielnie, których celem miałoby być utrzymywanie porządku na danym terytorium. Kolejne pytanie jest takie – Co powstrzymywało by właścicieli firmy wojskowej od wprowadzenia na chronionym przez siebie obszarze dyktatury wojskowej? Skoro bronieni są bezbronni, myślę że nic. Tym samym idea firm wojskowych wydaje się być niemożliwa do utrzymania.
Naturalną konsekwencją braku wojska na danym terytorium było by utworzenie się organizacji militarnych, które rządziłyby w sposób despotyczny na kontrolowanym przez siebie obszarze. Wiele zakątków świata jest tego doskonałym przykładem. Jak wydaje się taka opcja jest jeszcze gorsza niż 4RP.
Jesteś biedny dawaj nerki.
Cofając nasze rozumowanie kilka akapitów wstecz można jeszcze zapytać co stałoby się z tymi których nie stać by było na jakąkolwiek obronę. Myślę, że szybko powstałyby organizacje łowiące takich biedaków i sprzedające ich na części zamienne dla tych którzy mają pieniądze, a potrzebna im jest nerka, wątroba czy krew.
Gdy jest anarchia rośnie ryzyko.
Michał mówi o tym, iż siedziby największych na świecie korporacji przeniosły by się na takie terytorium z uwagi na brak konieczności płacenia podatków. Pytanie tylko czy warto przenosić swoją działalność z Cypru gdzie podatki są prawie żadne do miejsca gdzie podatków brak, ale w każdej chwili ktoś może cię napaść i zabić.
Za ile kupię twojego właściciela.
Całość moich rozważań i tak pozostanie na zawsze w teorii z uwagi na fakt, iż gdyby okazało się, że takie wolne terytorium jednak powstało i jest bronione przez najemne wojsko przewodniczący China Republic of People chwilę potem wykonałby telefon do generała owego wojska z propozycją: Nie wiem ile oni ci płacą, ale ja daję ci dwa razy więcej.
Państwa nie są jedynie poborcami podatkowymi. Są bardzo skomplikowanymi organizmami społecznymi, pełnymi tradycji, zwyczajów, o specyficznej kulturze i większość z nich ma za sobą kilkaset lat istnienia. Państwa zawsze były związane z wojskiem, gdyż bardzo prymitywizując zagadnienie, to właśnie wojsko konstytuuje państwo na pewnym terytorium. Państwo bez wojska jest niczym, a wojsko bez państwa – państwo sobie stworzy. Państwo w krótkiej perspektywie jawi się jako ten wrzód na tyłku, jednak w długoterminowym sposobie patrzenia na rzeczywistość jest ono pewnym (dużym) osiągnięciem cywilizacyjnym.
Na koniec parafraza sentencji któregoś guru zarządzania: Jeśli człowiek z pieniędzmi spotka człowieka z karabinem, to człowiek z karabinem zdobędzie pieniądze, ale człowiek z pieniędzmi nie dostanie karabinu.
Maciej Dudek said:
Witam, poruszyłeś kilka kwestii, które tyczą nie tyle obrony terytorialnej, co siłowych stosunków wewnętrznych.
Te pytanie też są jednymi z częstszych (generalnie dotyczą liebralizmu w ogóle). Odpowiedź na w formie jednego tesktu byłaby za płytka. Chodzi głównie o obawę o pożeranie ryb mniejszych przez ryby większe – w FAQ niezadługo 😉
pozdrawiam
druidh said:
To prawda, że poruszone problemy dotyczą głównie siłowych stosunków wewnętrznych, ale wydają się problemem wcześniejszym, niż problem obrony terytorium i są związane z problemem wojskowym.
Może więc trochę nie na temat, ale tak czy inaczej wolne terytorium i z takim problemem będzie musiało sobie poradzić. Czekam więc cierpliwie na obiecany tekst w FAQ. 🙂
Natomiast ostatni problem „Za ile kupię twojego właściciela.” pomimo nieco niefortunnej nazwy akapitu porusza problem przekupstwa w wojsku najemnym. I w konsekwencji problem: Czym wojsko najemne będzie się różnić od armii zawodowej i pospolitego ruszenia?
Pozdrawiam
getoryk said:
Druidh, nie wiem czy zauważyłeś, ale większość Twoich argumentów przeciwko wojsku prywatnemu można odnieść również do wojska państwowego. Ono także jest opłacane, przez bezbronnych ludzi, których ochrania (jest więcej pośredników więc koszty trochę wyższe). Można postawić pytanie co powstrzymuje jakiegoś generała od wprowadzenia dyktatury wojskowej, co powstrzymuje „przewodniczącego China Republic of People” od telefonu do szefa naszego MON-u (przecież minister jak i jego podwładni są na pewno gorzej opłacani niż potencjalne wojsko najemne)? Jaka jest różnica (poza kosztami i prawdopodobnie jakością usług)?
Parafrazując twoje podsumowanie, można powiedzieć, że wojsko najemne ma kilka tysięcy lat tradycji;) Istniały państwa, którego podstawę sił zbrojnych stanowili najemnicy (np. Kartagina) a obecnie istnieją nawet kraje, które nie mają regularnych sił zbrojnych …
druidh said:
Najprostsza odpowiedź na Twoje pytanie jest taka że polskie wojsko jest niewystarczające do kontroli takiego kraju jak Polska. Idea wojska w państwie nie polega na tym, że jest ono w stanie obronić każdy budynek, ale generalnie jest w stanie bronić granic.
Jest to przyznaję póki co średniej jakości odpowiedź, ale aby podważyć ideę wolnego terytorium i jego obrony trzeba dotrzeć do założeń i wskazać na ich ograniczenia. Aktualnie próbuję to zrobić ale obawiam się, że troszeczkę to potrwa. 🙂
I na koniec używasz pojęcia tradycji w innym znaczeniu niż ja. Oto moja tradycja a ty mówisz o tradycji jako o fakcie istnienia. Wszyscy najemnicy w historii nie mieli i nie mają wspólnych wierzeń, kultury, sposobu myślenia etc. Najemnicy nie są społeczeństwem.
Maciej Dudek said:
Weź pod uwagę, że w państwie jest Jedno Monopolistyczne Wojsko a na wolnym terytorium będzie wiele konkurujących ze sobą firm świadczących usługi obrony terytorialnej.
Można przekupić monopolistę ale cały rynek?
druidh said:
No, w tym temacie ciężko dyskutować bez gruntownej analizy. Można by pomyśleć. Póki co zapraszam na drążenie libertarianizmu.
Kel`Thuz said:
>>>>>I na koniec używasz pojęcia tradycji w innym znaczeniu niż ja. Oto moja tradycja a ty mówisz o tradycji jako o fakcie istnienia. Wszyscy najemnicy w historii nie mieli i nie mają wspólnych wierzeń, kultury, sposobu myślenia etc. Najemnicy nie są społeczeństwem.
otóż wyobraź sobie, że wszystkie historyczne państwa europejskie zostały de facto założone przez bandy najemników-rozbójników, którzy, owszem, nie byli narodem, ale potrafili zorganizować organizmy państwowe i narzucić podbitej ludności pewien typ kultury (jak i przejąć od poddanych ich własny na zasadzie sprzężenia zwrotnego i akulturacji). Takimi plemionami najemników byli np. Frankowie, Sasi, Wikingowie czy Lachowie (założyciele Polski), w ich skład wchodzili ludzie różnej narodowości, a cel mieli jeden – łupić. Ich dowódcy zapewne nieco bardziej ambitne, których konsekwencją były procesy państwowotwórcze. Takie związki wojowników posługiwały się surowymi kodeksami i przepisami, których przestrzeganie egzekwował wódz, i które legły u podstaw prawnych zakładanych przez nie państw. Np. państwo krzyżackie, albo państwo kozackie. itd.
druidh said:
1. Rozbójnik to nie jest to samo co najemnik. Bandy rozbójników rzadko kiedy bywały najemnikami.
2. Nie twierdzę że grupy rozbójników nie stworzyły kultur i państw. Uważam tylko, że nie można mówić o kulturze wszystkich(!) najemników jako o czymś co ich łączy.