Rozpoczynając te mistrzostwa, żywiliśmy nadzieje na to że polska reprezentacja zostanie czarnym koniem Euro2008. Oczekiwaliśmy, że Polacy skutecznie przebrną przez fazę grupową, by w kolejnych meczach rozwinąć skrzydła i efektownie oraz bezpardonowo walczyć o medale. Nikt nie marzył oczywiście o złocie, ale brąz był z pewnością w naszym zasięgu… byłby gdyby nie jeden człowiek, który swoimi decyzjami spętał nogi obiecującej drużynie. Ten człowiek to nikt inny jak pseudo-selekcjoner polskiej reprezentacji, mistrz marketingowych złudzeń – Leo Beenhakker.
Zaplecze.
Przyjrzyjmy się przez chwilę temu co otrzymał holenderski trener, aby w pełni zrozumieć jak destrukcyjny wpływ miał na całą sytuację.
Polska szkoleniowa myśl piłkarska jest z pewnością jedną z najlepszych na świecie. Pod czujnym okiem PZPN dorastają w lokalnych, doskonale wyposażonych szkółkach młodzi piłkarze. Sprawnie funkcjonuje system selekcji, który pozwala wyszukiwać młode talenty. Takim chłopcom proponuje się indywidualne programy szkoleniowe, umożliwiające maksymalnie rozwinięcie ich potencjalnych możliwości. Ci dobrze wykształceni piłkarze trafiają następnie do zespołów ligowych, gdzie w atmosferze czystej rywalizacji i gry fair play wchodzą w świat prawdziwej męskiej piłki.
Trzeba tutaj uczciwie stwierdzić, że polska Ekstraklasa jest jedną z najbardziej wymagających lig europejskich. Grają w niej Brazylijczycy, Francuzi, czy Nigeryjczycy, którzy odnosząc sukcesy we własnych krajach, widzą grę w naszej lidze jako ukoronowanie ich udanych karier. Utrzymanie się w pierwszych składach wymaga niesamowitej determinacji oraz ciągłego treningu na granicy wytrzymałości fizycznej. Odbywające się przy licznej publiczności mecze, na świetnie przygotowanych i wyposażonych stadionach pełne są uczciwej walki od pierwszej do ostatniej minuty.
Drużyna.
Najlepsi z najlepszych krajowych wychowanków zasilają polską drużynę narodową. Reprezentacja od zawsze utrzymuje wysoki poziom gry, który, ku radości kibiców, na przestrzeni ostatnich lat stale rośnie. Obecni w niej gracze to doskonale przygotowani technicznie i kondycyjnie, głodni sukcesu i gotowi na wszystko wszechstronni zawodnicy najlepszych klubów europejskich. Na każdej pozycji panuje niemal klęska urodzaju, co pozwala nie obawiać się powszechnych w tym sporcie kontuzji.
Wśród ostatnich sukcesów naszych reprezentantów wyróżnić należy zakończone zwycięskimi meczami dwa ostatnie mundiale i inne wygrane mecze kwalifikacyjne i towarzyskie.
Warto pamiętać, że wielu spośród graczy, ukończywszy spektakularne międzynarodowe kariery piłkarskie pozostaje w sporcie, poświęcając się bez reszty rzetelnej i błyskotliwej pracy komentatorskiej. Można tu wymienić takie sławy jak Tomasz Hajto, Tomasz Iwan, Mateusz Borek, czy Roman Kołtoń. Ich osiągnięcia i doświadczenie uprawniają ich do trudnej, ale życzliwej oceny poczynań drużyn i selekcjonerów. Kuźnia charakteru jaką jest polska liga sprawia, że nie są oni żądni marnej sensacji, a także unikają ferowania tendencyjnych wyroków.
Selekcjoner.
Już od samego początku wybór selekcjonera budził dużo wątpliwości. Troszczący się rzetelnie o polską piłkę Związek, uległ niestety nagonkom koncernów medialnych (zachodnich właścicieli) i zdecydował się na zatrudnienie zachodniego szkoleniowca. Wybrany Leo Beenhakker od początku był postacią kontrowersyjną. Stały za nim marne sukcesy, błąkanie się bez celu po odległych krajach oraz nieokreślona szkoła trenerska. Pomimo posiadania wielu rodzimych specjalistów, omamiony bełkotem układu PZPN postanowił oddać władzę nad drużyną człowiekowi, którego specjalnością są jedynie sprawianie wrażenia i podlizywanie się mediom. Zatrudniony Leo rzucił się od razu w wir pracy… w działach marketingu. Więcej czasu niż na ławce trenerskiej spędzał w studiach reklamowych kręcąc kolejne spoty, albo na konferencjach prasowych, gdzie mamił łatwowiernych dziennikarzy obietnicami sukcesów. Cóż takiego udało mu się osiągnąć? Porażki z Finlandią i Armenią, słabe występy w innych meczach. Tylko dzięki nadludzkiej determinacji piłkarzy oraz interwencjom Związku udało się doprowadzić do awansu na Euro2008. Leo jednak chciał całkowitej władzy i podszywając się pod sukcesy innych, krok po kroku doprowadził do izolacji reprezentacji tworząc wewnątrz PZPN, na swoich zasadach, państwo w państwie. Ten niewybaczalny błąd skończył się ostatecznie całkowitym blamażem Polaków na Euro, gdzie nie zdołali pokonać o klasę gorszych Niemców i Chorwatów, a z gospodarzami turnieju wywalczyli zaledwie remis.
Inne sukcesy? Sprowadzenie naturalizowanego Brazylijczyka Rogera Guerreiry, którego jedynym osiągnięciem jest bramka ze spalonego? Obwinianie sędziego za swoje niepowodzenia?
Dość już tego! Nie pozwólmy się dłużej oszukiwać. Apelujmy do Związku, aby ostatecznie pozbył się tego holenderskiego dysydenta z naszych szeregów. Niech polska piłka, stanie się ponownie polska! Tylko rodzimy trener może być gwarantem tego, że reprezentacja zagra na kolejnym Euro.