Granicząca z wiecznością przerwa pomiędzy tym, a poprzednim wpisem w tej tematyce, może spowodować pewne trudności z ciągłością treści, licząc jednak na zrozumienie ewentualnego czytelnika oraz własną niekoniecznie uzasadnioną odwagę przymierzymy się do części drugiej.
Niemożność pojęcia pewnych faktów, to ważny element religijnych dyskusji, który skutecznie upraszcza problematyczne obszary poznania, a jednocześnie umożliwia zgrabne postawienie na swoim. Oczywiście jeśli stoi się w odpowiednim miejscu podczas dyskusji (generalizując, im bliżej ołtarza tym lepiej). Nieprzyzwoicie rozciągnięta w czasie refleksja prowadzi mnie, a może i czytelników do interesującego spostrzeżenia, które pozwoli zepchnąć wielowiekowe rozważania filozofów do kufra z cennymi antykami, które można wprawdzie pooglądać z zachwytem, ale w żadnym wypadku nie należy nimi meblować mieszkania na co dzień.
‚Bóg jest niepojęty’ zakrzyczmy na wstępie z ambony, a następnie prowadząc dialog wewnętrzny, zapytajmy w duchu Williama Jamesa ‚I co z tego?’. Pytanie to jest jak myślę fundamentalne w tej sytuacji z dwóch powodów. Po pierwsze skoro nie pojęty, to nic nie da się o nim powiedzieć. Nie można z definicji rozmawiać o niepojętym. Po drugie, bo odpowiedź na to pytanie jest istotą problemu.
To że Bóg jest niepojęty nie przeszkadza chyba nikomu. Jakiż inny miałby być? Nawet ateista się z nami w tej sprawie zgodzi. Przecież ‚nic’ też nie daje się w żaden sposób zrozumieć. Natomiast odpowiedź na pytanie ‚I co z tego?’ robi naszą rozmowę znacznie bardziej rzeczową, a co więcej pozwala na pewne uporządkowanie odpowiedzi.
Fizyka innych światów
Pierwszy rodzaj odnosi się do fizycznej struktury niepojętego. Czy Bóg jest jeden w trzech osobach? Czy może potrójny w osobach dziewięciu? Na tego rodzaju rozważania wzruszamy ramionami. Jeśli ktoś utrzymuje, że coś wie, o czymś czego nikt pojąć nie może to pozostaje mu gratulować i się od niego uczyć. Poniższy dialog ma nas wprowadzić w ten temat i uświadomić ogromne możliwości komunikacyjne w tym zakresie:
‚Bóg jest jeden w trzech osobach.’
‚Wiem’
‚Jest to rzecz niepojęta!’
‚Ja akurat to pojmuję.’
‚…? Ale jak to? Człowiek tego pojąć nie może?’
‚Ja pojmuję tak, czy inaczej. Pewnego dnia mnie oświeciło i to zrozumiałem’
‚Przecież to niemożliwe! No, to jak Pan to rozumie?’
‚A jak mam Panu to wytłumaczyć? Przecież Pan sam mówi, że tego pojąć nie może.’
W zależności od formy rozmowy, dostaniemy albo klapsa, policzek, wniosek o spalenie na stosie, albo zostaniemy uznani za postać wybitną.
Fizyka u nas
Boga podejrzewa się o inną rzecz niepojętą. Ostatnio zdecydowanie ograniczył się w tym zakresie do leczenia chorób i indywidualnych objawień, ale mamy dowody w piśmie, iż nie cofał się przed wykorzystaniem latających ognistych rydwanów do celów transportowych, swobodnie przemieszczał ogień oraz wodę w przestrzeni, a także dzielił jeden chleb na tysiąc chlebów o podobnej wadze. Sugeruje to, że Bóg potrafi dokonywać działań wbrew prawom fizyki. Ktoś sceptycznie nastawiony do świata, w szczególności tego pisanego, mógłby poprzestać na stwierdzeniu, że obłoki pojawiające się tu i ówdzie, pioruny z bezchmurnego nieba, czy też zamiana struktury chemicznej płynu to zwyczajne wymysły autorów, podpierając argumentację faktem, lub raczej brakiem faktów, na podobną aktywność Absolutu ówcześnie. Jednak to byłby argument ateistyczny, a my takich używać nie chcemy, czy wręcz nie możemy nawet. Spójrzmy na to od innej strony. Gdybyśmy mieli możliwość obserwacji powyższych zdarzeń na poziomie cząsteczkowym musielibyśmy zaobserwować dwa rodzaje zjawisk: nietypowe w przyrodzie reakcje chemiczne oraz (lub) pojawianie się cząstek spoza czasu. Co do zdarzenia drugiego, to współcześnie fizycy, z tego co wiem, dopuszczają taką możliwość, a skoro dopuszczają i cząstki mogą przemieszczać się w czasie (a w raz z nimi energia) to i opcja pierwsza jest jak najbardziej możliwa. Bóg nie musi być w tym wypadku niepojętym cudotwórcą, a jedynie chemikiem i fizykiem wielowymiarowym. Wytłumaczenie śliskie, powiedzmy, ale i cuda Absolutu trzymają się na koniec reguł tego świata. Dymi się z niczego, ale jednak dymi. Laska zmienia się w węża, a nie w zagiętego w czasie Xyplokidozoloka z wymiaru X-13, a woda zmienia się w wino, a nie w napój nieśmiertelności. Cud też ma swoje granice.
Etyka Boga
Niepojętość wykorzystuje się również do uzasadnienia bożej działalności w nadającym się do pojęcia świecie. Hebrajski Bóg zgodnie z pismem nosi znamiona zarówno nadnaturalnego wybawcy ludów, jak i masowego mordercy na niespotykaną w dziejach skalę (przynajmniej jeśli chodzi o procenty). Sugeruje się, że sprawiedliwość i inne wartości są przez Boga rozumiane w sposób odmienny niż w sposób ludzki. Zastanówmy się przez chwilę. Opcje mamy tutaj dwie. Pierwsza jest taka, że Bóg widzi dalej i jego czyn jest bardziej sprawiedliwy, bo obejmuje również konsekwencje działania. Druga natomiast, to założenie, że sprawiedliwość Boża to coś diametralnie innego niż sprawiedliwość ludzka. Opcja pierwsza z przyczyn obiektywnych obronić się nie daje. Znamy Boży pomysł utopienia całej ludzkości i przyznać musimy, że konsekwencje tego wydarzenia nie pokryły się zupełnie z zamierzeniami. Potomkowie Noego nie są ani odrobinę lepsi od potomków Adama. Śmiem twierdzić, że jakiej aktywności bożej byśmy nie wybrali do analizy i tak nie okaże się, że Absolut wybiera lepiej, bo zna przyszłość. Nie tędy droga. (Abstrahując na marginesie od faktu, iż ten rodzaj nadludzkiej sprawiedliwości znakomicie udaje się ludzkim umysłem pojąć).
Pozostaje opcja druga. W ten ślepy zaułek już kiedyś zabrnęliśmy. Jest ostatecznie niewygodna dla nikogo. Bo czy dotrzymywanie obietnic rozumiane w sposób ludzki, ma się jakoś do porównywanego działania na sposób Boży. Bóg ci obiecał, że będziesz zbawiony jeśli zrobisz to i to? Wierzysz mu? Skąd czerpiesz nadzieję?
Osobiście preferuję zgrabne przemilczanie fragmentów pisma, gdzie obarcza się Absolut odpowiedzialnością za wszelkie katastrofy naturalne, czy ludzkie megalomańskie obsesje, ale to już jak kto woli.
Etyka ludzka
Bóg każe ci zabić swoje dzieci i złożyć ich serca w ofierze, co przyczyni się do zbudowania lepszego świata. Jak się przyczyni? Bóg jest niepojęty więc nie zadawaj niepotrzebnych pytań.
Uczciwie mówiąc to żaden szanujący się Absolut nie posuwa się do takich chwytów, w tym wypadku powyżej pasa. Nasz chrześcijański, podobnie jak rzesze teologów po zakończeniu Biblii, zadają sobie sporo trudu, aby prawo było wytłumaczalne. Zdają się zgadzać z argumentem, że porządek oparty jedynie na bezrefleksyjnej akceptacji jest niebezpieczny, a pewnie i mało produktywny. Co więcej nie ma też możliwości, aby przetrwał dłuższy czas w obszarach o większym znaczeniu, niż to gdzie założyć czapkę, a gdzie zdjąć sandały. Natura nie znosi próżni i zaraz znajdzie się władza, która autokratyczny porządek uczyni, korzystnym dla siebie. Bóg stoi tutaj na straconej pozycji. Mówi on wprawdzie dużo i chętnie, ale metod zapewnienia, które słowa są właśnie jego i jak należy je jednoznacznie zinterpretować dotychczas nie wprowadził.
Podsumowując, nie będzie niczym zaskakującym (chyba), iż z faktu, że coś nie nadaje się do pojęcia niewiele wynika. Absolut pomimo większej swobody, niż ludzie, w kwestiach istnienia i możliwości sprawczych musi podporządkowywać się regułom świata, który sam stworzył. Przyznajmy na zakończenie uczciwie, że większość znanych nam wersji Absolutu znakomicie tą konieczność rozumie. Nieco gorzej jest w tym przypadku z ludźmi.