Reagując z właściwym sobie opóźnieniem na dyskusje przetaczające się po kraju, dojrzałem do zajęcia głosu w sprawie aborcji. Cały ten, budzący wiele emocji, problem wydaje się być pełen niezrozumiałych dla mnie stereotypów. Jeżeli ktoś aborcję potępia, to zapewne słucha radia Maryja i nosi mentalny moherowy beret. Ktoś, kto jej broni, zapewne walczy o prawa kobiet lub też jest posłańcem lucyfera (w zależności od opcji). Dyskusje zdają się szybko przybierać charakter wojny na słowa między ciemnogrodem, a dziećmi diabła. Natomiast bardziej kulturalne rozmowy, nieznajdując rozstrzygnięcia kończą się stwierdzeniem: Prawda jest jak dupa, każdy ma swoją. Zadziwiające jest, że ci którzy o aborcji dyskutują (pozwolę sobie na uogólnienie) wcale nie są nią zainteresowani. Nikt nie rozmawia o tym, czym jest aborcja, ale o tym co wolno, czego nie wolno, kto ma jakie prawa, itp. Linia podziału (znowu uogólnienie) na zwolenników i przeciwników aborcji zdaje się przebiegać zgodnie z linią podziału na zwolenników i przeciwników Kościoła. Tylko czy aborcja to sprawa religii lub światopoglądu? Zawsze mi się wydawało, że problemy tego rodzaju z osobistymi poglądami na świat powinny mieć niewiele wspólnego.

Cała dyskusja o aborcji sprowadza się do pytania: Kim lub czym jest płód? Czy można mówić o płodzie jako o człowieku czy nie? Jeśli tak, aborcja jest zabijaniem ludzi i należy ją bezwzględnie potępić. Jeśli płód człowiekiem nie jest, to sprawa pozostaje otwarta.

Rozgraniczenie kto jest człowiekiem, a kto nie, nie powinno być w zasadzie sprawą trudną. Podejmuję się więc tego zadania, od razu deklarując swoją zaciekłą wrogość do aborcji i wszystkiego co z nią związane.

Obserwując świat przyrody i nasz sposób jego poznawania i nazywania, możemy dojść do kilku oczywistych, ale bardzo interesujących wniosków.
1. Organizmy wielokomórkowe nie dają się sprowadzić do sumy swoich organów czy komórek. Charakteryzują się one swoim własnym odrębnym życiem.
2. Każda istota żywa przez cały okres swojego istnienia nie zmienia swojego rodzaju. Pies rodzi się psem i nim pozostaje do śmierci. Człowiek rodzi się człowiekiem i nim pozostaje do śmierci.
3. Rodzaj nie jest cechą, która posiada natężenie. Nie można powiedzieć, że ktoś jest bardziej lub mniej człowiekiem. Może być człowiekiem lepszym lub gorszym, ale albo nim jest, albo nie.
4. Nowe życie, które pojawia się na świecie, zawsze jest zmianą jakościową. Abyśmy uznali coś za nowe życie, musi się pojawić coś nowego. Coś, co nie jest jedynie sumą składników, które to życie stworzyły.
 
W życiu każdego człowieka istnieją tylko dwie zmiany jakościowe: poczęcie i śmierć. Od momentu poczęcia, komórki się dzielą, organy kształtują, ale życie nowego organizmu (człowieka) trwa jako jedność.
Skoro od momentu narodzin nie ma wątpliwości, że narodził się człowiek, to również i wcześniej człowiek to być musi, bo jest to jedna i ta sama istota. W okresie prenatalnym nie ma żadnych jakościowych zmian.
Nie można też powiedzieć, iż istota poczęta w łonie kobiety, w procesie rozwoju staje się człowiekiem, dorasta do tego, bo człowieczeństwo nie jest czymś co posiada natężenie.
Jedyną sensowną definicją człowieka jest ta, która mówi, że jest to istota powstająca z połączenia ludzkiego plemnika i ludzkiej komórki jajowej.

Aborcja jest więc morderstwem, tym okrutniejszym, że popełnionym na kimś, kto bronić się nie ma możliwości.

PS. Podziękowania dla elenoir za dyskusje umożliwiające precyzowanie własnych poglądów.